-Nie. –odparłam.
-Czemu? –nie chciał odpuścić,
wiedziałam, że nie będzie łatwo.
-Bo nie. Nie jestem ładna,
poza tym, nie uczesałam się i takie inne…
-Daj spokój. Pamiętam cię.
Jesteś piękna i nie dramatyzuj, myślisz, że ja stylizuję się przed każdą
rozmową? –śmieje się.
Zastanawiam się, czemu
napisał dopiero teraz. Widzieliśmy się przecież 3 lata temu, wtedy powinnam go
interesować. Teraz, teoretycznie, nie powinien mnie pamiętać. Nie powinien w
ogóle pamiętać nic, to facet, pewnie pił na tamtej imprezie. Poza tym, było tam
tyle dziewczyn, że mógł mnie z każdą pomylić.
-Rany boskie, no włącz tą
kamerkę. –jego głos spoważniał i stał się ostry, kiedy nic nie mówiłam. Serce
zabiło mocniej.
-Nie dzisiaj. –starałam się
nie zwracać uwagi na ostry ton jego głosu.
-Więc jutro zadzwonię i mi
się pokażesz. –miałam wrażenie, że się uśmiechał, choć go nie widziałam.
-Sam się pokaż. –nie musiałam
długo czekać, na ekranie pojawiła się ikona ładowania. Po chwili zobaczyłam
jego twarz. Był potargany i miał na sobie białą koszulkę z bordowymi rękawami.
Nie widziałam jego pokoju, ale miałam wrażenie, że jest dość duży. Za nim było
tylko okno, które ukazywało widok na inne domy.
-Pasuje? –zaśmiał się krótko
i przeczesał dłonią włosy.
-Pasuje, pasuje. –również się
zaśmiałam.
Dalej nie nalegał, chociaż
przyznał, że stęsknił się za moimi oczami. Ku zdziwieniu, kiedy zapytałam go,
jaki mają kolor, bez problemu odpowiedział, że są fiołkowe, z szarymi
obramówkami. Zaskakujące, że zapamiętał takie drobiazgi. Nie wspominaliśmy
dnia, kiedy się poznaliśmy ale opowiadaliśmy, co robimy zazwyczaj kiedy mamy
czas wolny, czym się zajmujemy i tym podobne sprawy. Innymi słowy, po prostu
poznawaliśmy się.
Liam, tak jak ja, mieszka
sam, ale jest ode mnie starszy. Ma dwadzieścia jeden lat.
-Liam, tak dobrze mi się z
tobą rozmawia. –powiedziałam, kiedy w końcu zakończyliśmy temat, który zdawał
się nie mieć końca. –Mam wrażenie, że znamy się od kilku lat.
-Teoretycznie tak jest.
–uśmiechnął się do mnie na kamerce.
***
Minął tydzień od mojej
pierwszej rozmowy z Liamem. Nie rozmawiałam o tym jeszcze z Joe, Ruby ani
Huxley. Jak już mówiłam, zerwałam wszystkie kontakty z May, ale mam jeszcze
Huxley. Poznałam się z nią rok temu w galerii handlowej, kiedy oglądałam
sukienki na ślub mojej dalekiej kuzynki. Hux w tedy również szukała sukienki,
tyle że na jakąś inną uroczystość. A dalej jakaś pogawędka, wspólne wybieranie
ubrań i takie tam. Hux jest do mnie bardzo podobna, jeśli chodzi o charakter.
Mamy podobne upodobania, ideały, styl, nie tylko jeśli chodzi o ubrania, ale
również jeśli idzie o muzykę.
Tak więc ja, Joe, Ruby i Hux
postanowiłyśmy się spotkać w jakiejś kawiarni, ponoć Joe ma bardzo ważną
informację dla mnie i dziewczyn. Przy okazji powiem im o całym zamieszaniu z
Liam’em.
Kiedy przyszłam nie było
jeszcze dziewczyn, przyszłam za wcześnie. Nie czekając, siadłam przy stoliku i
zamówiłam wodę cytrynową. Upiłam jej trochę i zaczęłam stukać sms’y na
telefonie z moim przyjacielem, Matt’em. Dawno z nim nie pisałam, więc miałam z
tego powodu wyrzuty sumienia. Trochę go zaniedbałam. Wtem ktoś złapał mnie za
ramiona i krzyknął do ucha.
-Dzień dobry, moja droga
przyjaciółko! –usłyszałam chichot Joe.
-Hej, Joe. Gdzie reszta?
–zapytałam.
-Patrz, -Joe wskazała palcem,
a ja odwróciłam głowę. Szły tam Ruby i Huxley. –już są.
Po chwili wszystkie
siedziałyśmy przy stoliku pijąc gorącą kawę.
-Więc, Joe, co takiego
chciałaś nam powiedzieć? –zapytała Ruby, wycierając serwetką resztki kawy,
które osadziły się na jej ustach.
-Jestem taka podekscytowana!
Nie mogę się już doczekać! –Joe zaczęła nerwowo ruszać się na krześle, a w jej
oczach pojawiły się iskierki.
-Joe, ale czego? –zaśmiała
się Hux.
-Wychodzę za mąż! –krzyknęła
Joe i rozłożyła ramiona nadal siedząc na krześle.
-Co do cholery?! –wrzasnęła
Ruby. Nie był to krzyk gniewu ale szczęścia. –Miałaś kogoś na boku i nawet mi
nie powiedziałaś?
-Ruby, przecież wiem, że
ciebie to zbytnio nie interesowało. –zaśmiała się krótko. –Ale faktycznie,
przepraszam, mogłam wam powiedzieć.
-Mała, wstawaj, niech no ja
cię wyściskam! –Ruby podrywa się z krzesła i rozkłada ramiona. Ja i Huxley
również wstajemy i szykujemy się do zbiorowego przytulasa.
Joe w porównaniu do mnie, Hux
i Ruby jest bardzo niska i drobna, jej wzrost nie wynosi więcej niż metr
sześćdziesiąt. Później każda z nas przytula ją oddzielnie. Kiedy przychodzi
pora na mnie, Joe wtula się w moje ciało niczym malutkie dziecko z przedszkola,
które dziękuje mamie za kupienie nowej zabawki. Joe jest taka kochana, nie
wyobrażam sobie, że tak szybko dorosła i wychodzi za mąż. Pamiętam nas w
podstawówce. Już wtedy się przyjaźniłyśmy, a teraz? Wyjdzie za mąż, założy
rodzinę, urodzi dzieci. Zastanawiam się, kim jest wybranek jej serca i uświadamiam
sobie, że przecież jeszcze nam o nim nie powiedziała.
Po całym zamieszaniu z
przytulaniem siadamy i pijemy kawę dalej. Widzę, że Joe jest bardzo
podekscytowana.
-Joe, nawet nie wiemy za kogo
wychodzisz za mąż… -zaczyna Hux i cieszę się, że wyprzedziła mnie z tym
pytaniem.
-Ykhm, -odchrząkuje Joe. –za
Jace’a Mysley’a.
Serce staje mi w gardle,
żołądek zaczyna się kurczyć. Wychodzi za mąż za tego skurwysyna? Widzę po minie
Ruby i Huxley, że również są zaskoczone.
-Czyś ty zgłupiała? –odzywam
się i niemalże zaraz tego żałuję. –Wychodzisz za mąż za tego dupka?
-Fleur! –Joe podrywa się z
siedzenia i opiera rękami na stole. Jej długie, czarne włosy opadają po
ramionach. Instynktownie się cofam. –Jak śmiesz tak mówić o Jace’ie?
-Joe, ja przepraszam, ale
sama pamiętasz. Wiesz dobrze co ci zrobił i jak on się zachowuje! –próbuje
usprawiedliwić moje zachowanie.
-On się zmienił, on wcale nie
jest taki jak był kiedyś! Ja go kocham, a on mnie, rozumiesz? –widzę, że oczy
Joe wzbierają przez łzy.
-Joe, przepraszam! –krzyczę,
ale ona zabrała już torebkę i wyszła.
Widzę na sobie spojrzenia Hux
i Ruby obie są na mnie złe, no, może nie tyle złe, co rozczarowane moim
zachowaniem.
Zabieram torebkę, zarzucam ją
na ramię i również wychodzę. Wracam do domu wszystko przemyśleć i być może
pogadać z Liam’em. Muszę z kimś o tym porozmawiać, a on jest na tyle blisko
mnie, że zrozumie i na tyle daleko, że nikomu nie powie. Jak się cieszę, że mam
kogoś takiego jak on.
Cholera. Nie powiedziałam
dziewczynom o nim. Dobra, trudno. Przy następnym spotkaniu im o nim opowiem.
Poczułam wibracje w torebce.
To mój telefon. Matt napisał. Odbieram wiadomość.
Hej, Fleur, dawno się nie widzieliśmy, może wpadłabyś
jutro do mnie? Obejrzelibyśmy jakiś film, napili się czegoś i pogadali jak
starzy, dobrzy przyjaciele? x
Propozycja dość kusząca,
biorąc pod uwagę, że od dłuższego czasu nigdzie nie wychodziłam.
Jasne, może być jutro o 19.00? x
Matt odpisuje twierdząco.
Więc dobrze, jutro, punkt dziewiętnasta.
Wracam do domu, zdejmuję
buty, marynarkę, rzucam torebkę w przedpokoju wyjmując z niej wcześniej
telefon.
Włączam laptopa i odpalam
Skype. Niemalże od razu dzwoni do mnie Liam.
-Hej, gdzie się cały dzień
podziewałaś? –włącza kamerkę, kiedy to mówi, poznaję po znaczku ładowania.
-Nic szczególnego, moja
przyjaciółka wychodzi za mąż, ale trochę spieprzyłam sprawę. –w moim głosie
słychać smutek.
-Co się stało? –Liam
przeczesuje dłonią włosy.
-Pamiętasz to zdarzenie trzy
lata temu, kiedy się poznaliśmy? –kładę laptop na swoich kolanach i zaczynam
bawić się bransoletką na lewej ręce.
-Jasne, nie łatwo zapomnieć,
szczególnie, ze względu na poznaną tam osobę. –puszcza mi oczko, a ja mam
wrażenie, że się rumienię.
-Więc Jace, ten którego
okładałam po twarzy… Joe, znaczy moja przyjaciółka, znaczy Joe, znaczy… -mój
język zaczyna się plątać.
-Więc Joe… -próbuje pomóc mi
Liam.
-Ona wychodzi za niego za
mąż. –mój głos drży, przypomina mi się to zdarzenie. Być może faktycznie się
zmienił, ale szczerze w to wątpię. Takie typy się nie zmieniają.
-Rozumiem cię. Wiem, jak to
jest. Wybacz, nie potrafię pocieszać ludzi, ale powiem ci, że powinnaś mu dać
drugą szansę. Skoro Joe go kocha, to coś w tym jest, zważając na to, że ten
facet jest, przynajmniej był, kompletnym dupkiem.
-Dziękuję Liam. –uśmiecham
się. Mądry z niego gość i faktycznie, może zbyt pochopnie oceniam Jace’a?
-Chciałbym cię teraz
przytulić, ale zważając na okoliczności jest to, niestety, niemożliwe. –na jego
twarzy maluje się smutek, a je chcę koniecznie temu zapobiec.
Nie myślę, po prostu działam.
Włączam kamerę.
-Być może teraz będzie ci
łatwiej. –uśmiecham się widząc, że twarz Liam’a pogodnieje.
-Jesteś piękna, wiesz? –mam
wrażenie, że patrzy w moje oczy, ale to niemożliwe, biorąc pod uwagę… odległość
i to, że rozmawiamy przez kamerkę.
-Dziękuję, Liam. –na moją
twarz wstępuje nieśmiały uśmiech.
-Proszę. –podwija rękawy od
koszuli w kratę i rozmowa dalej rozwija się sama.
W międzyczasie podaje mu mój
numer, a on mi swój. Nie piszemy ale rozmawiamy dalej. Kiedy dochodzi północ,
żegnamy się, a ja idę spać.
Jestem zmęczona wydarzeniami
z dnia dzisiejszego.
Uuu... Fajne. Piszesz dalej? Bo jak tak, to ja na pewno będę czytać.
OdpowiedzUsuńhttp://case-closed-story.blogspot.com/
http://blog-liam-payne.blogspot.com/
http://imaginyodmajki.blogspot.com/
/Hope
Ja chce daleje ! <3
OdpowiedzUsuńfajnie się zaczyna mam nadzieje, że niedługo będzie kolejny rozdział... http://1onedirectionitmylife.blogspot.com/ moje opowiadanie
OdpowiedzUsuńświetne <3
OdpowiedzUsuńfajnie tu, choć tło jest zamazane XD
OdpowiedzUsuńlopsyb.blogspot.com
super rozdział ! Pisz dalej !
OdpowiedzUsuńNominowałam Twój blog do Liebster Awards:* Zapraszam do odpowiedzenia na pytania http://born-to-live-fanfiction.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńBędziesz pisać dalej???
OdpowiedzUsuń